to miejsce





1988

Miejsce - zagubione w lesie, do którego doprowadziła nas zadziwiająco równa, prosta i prawie do końca asfaltowa droga zwieńczona białą kapliczką.
To tutaj mieliśmy skręcić w prawo i tak - już widzimy gospodarza - znajomego myśliwego dającego znaki ręką. 
Siadłyśmy  na jakimś pniaku i z daleka obserwowałyśmy rozmowę Taty z właścicielem, który oprowadzał go po polach i łąkach wówczas jakże egzotycznych. Siostra i ja - zgrany duet niepokornych studentek, znany w mieście również  z mocno niestandardowego na owe czasy wyglądu - zastanawiałyśmy się co tutaj mamy właściwie robić - tak daleko od wszystkiego co było ważne.
Obejrzałyśmy już dom, który sprawiał  przygnębiające wrażenie - stary, ze zgniłą podłogą i zawilgoconymi ścianami. Duża stodoła, obora i resztki krzywego płotu dopełniały obrazu.
Ale widok chowającego się w czerwieni za lasem słońca i jakaś niecodzienna dzikość tego miejsca oczarowały mnie na tyle, że kiedy Tato z błyskiem w oku zapytał jak nam się tu podoba, to ja bez namysłu powiedziałam - bardzo. I spodobało się też Siostrze i Mamie, chociaż tak naprawdę do dzisiaj nie rozumiem dlaczego. Pewne rzeczy po prostu się dzieją... Decyzja zapadła - kupujemy.
Tak oto zaczęła się ta historia - również moja - która od tego momentu splotła się z tym dziwnym miejscem, zaludnionym przez niemniej dziwnych ludzi.
Ale o tym po kolei.
----------------------
ciąg dalszy nastąpi...

3 komentarze:

  1. Są takie miejsca, które zachwycają, nawet nie kupione pozostają w sercu jakimś drgnieniem, czekającym, by zareagować w przyszłości na widok podobny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak - właśnie takie miejsca wiążą i decydują o naszym życiu - właśnie tu, a nie gdzie indziej.
    Uciekałam przed nim, ale ono i tak okazało się silniejsze...

    OdpowiedzUsuń
  3. RYSZARD KOSIOR – wieloletni pracownik Leśnego Ośrodka Edukacji Ekologicznej w Spychowie. Jest twórcą wielu projektów związanych z terenem Zielonych Mazur będąc zawsze oddany zielonej dziecięcej sprawie. Wielokrotnie i przez szereg lat działający dla przyrody w dużo szerszym wymiarze godzin niż przewidywały jego podstawowe obowiązki. W sposób wszechstronny propaguje zasady zrównoważonego rozwoju z zachowaniem prawideł ekologicznych Warmii i Mazur oraz całego obszaru Zielonych Płuc Polski. Poświęcił swe życie, „karierę” leśnika w LKP dla dobra Puszczy Piskiej, która jest jego największym skarbem na ziemi. Członek Społecznej Rady na Rzecz powołania Mazurskiego Parku Narodowego. Mimo zakończenia kariery w LKP poświęca czas i energię by walczyć o przyrodę dla dobra przyszłych pokoleń. Jego artykuły bezkompromisowe i niezwykle rzeczowe, epatujące za sprawą ekologii na mazurskiej ziemi znajdują się w wielu przedrukach prasowych oraz publikacjach w prasie ogólnokrajowej. Piętnuje i ukazuje złożoną sytuację ziemi mazurskiej. To człowiek, który nie poddaje się naciskom i pozostaje wierny danemu słowu przysięgi OBROŃCY PRZYRODY.

    OdpowiedzUsuń