Wiosna zawsze przynosi nowe wyzwania, więc i ja podjęłam takowe. Zakładam wreszcie prawdziwy, duży ogród. Długo zastanawiałam się gdzie ma powstać. Początkowo myślałam o miejscu, w którym ogród kiedyś był, a teraz rośnie tam trawa. Jednak ten teren docelowo przewidziany jest na rozbudowę koziarni, przebudowę i powiększenie stodoły, a może w przyszłości kurnik. Tak więc nie tam.
Miejsca mamy sporo, ale tak naprawdę część jest zacieniona lub nie nadaje się z różnych względów.
Została właściwie tylko łąka obok nowego domu. Teraz wygląda tak
Przez całą zimę zastanawiałam się od czego zacząć ?
Pewnie najlepiej byłoby, aby przyjechała firma od urządzania ogrodów, wjechałyby koparki, tudzież inne maszyny, ludzie wsadziliby gotowe, duże drzewa, rozwinęli trawniki i już. Byłoby fajnie - bo szybko i bez wysiłku, pomijając aspekt finansowy oczywiście. No ale cóż, są inne priorytety - na takie fanaberie nie wystarczy...
Jednak też chyba nie o to mi chodzi. Myślę, że lepiej tworzyć ogród powoli, patrzeć jak się rozrasta, zmienia, wymyślać i kombinować, a także oglądać, czytać i czerpać pomysły od doświadczonych ogrodników. Poza tym nie lubię wystrzyżonych, wychuchanych i równiutkich trawników, kątów prostych, szpalerów tuj i w ogóle jak w ogrodzie jest zbyt porządnie. Taki ładniutki ogród nie pasuje ani do mnie ani do miejsca, w którym ma powstać. A że będzie trudniej ? Chyba mam coś w genach, żeby sobie życie "utrudniać", zamiast ułatwiać.
Nie mam jeszcze w głowie pomysłu na cały ogród, pewnie będzie ewoluował w czasie powstawania.
Postanowiłam zacząć od miejsca obok domu, gdzie zrobię warzywnik. I tak sukcesywnie w miarę jak czas, siły i środki pozwolą, będę działać. Jakiś ogólny plan zapewne wkrótce powstanie, ale realizacja potrwa prawdopodobnie kilka lat.
Na razie przyjechały skrzynie na grządki wzniesione i od tego zacznę.
No to do roboty ;)
Kierowników mam trzech |
Zdjęcie pierwsze - z internetu.
Z tymi rabatami podniesionymi jest pewien problem trzeba ciągle podlewać bo okropnie się wysusza :/
OdpowiedzUsuńMiałam już takie grządki - poprzednie dwa sezony, podlewanie w normie, nie odczułam dużej różnicy w porównaniu z tradycyjnymi.
UsuńA przecież była susza :)
Powoli własnymi siłami stworzysz swój wymarzony ogród.Pozdrawiam i powodzenia życzę.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)Pozdrawiam i zdrowia życzę !
UsuńChyba o tyle takie skrzynie są lepsze, że nie trzeba sie tak schylać jak przy zwykłych grządkach. No i są mniejsze niz zwykłe grządki a wiec nie ma tyle roboty. Ciekawa jestem jak Ci to wyjdzie, Andziu.( Pewnie takie skrzynie to nie jest tania rzecz? - teraz deski takie drogie).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię ciepło z deszczowego Podkarpacia!:-))
Miałam już taki ogródek w skrzyniach, które zostały z transportu płytek i było wygodnie bo wysoko właśnie, poza tym jakoś mniej chwastów rośnie. Plony też lepsze niż z tradycyjnych grządek. Fakt drogo - ale zamówiłam u stolarza z braku czasu.
UsuńNapiszę jeszcze o tym moim nowym ogródku, jak się trochę rozwinie:)
Serdecznie pozdrawiam !
No i co? Cisza? Milczenie? Gdzie opisy postępów prac, wiekości jarzyn i owoców oraz tp. ??? :-)
OdpowiedzUsuńPlanowanie to czas stracony - jak mawiał mój tato.
OdpowiedzUsuńI tak z zaplanowanych prac ogrodowych - wypełniłam tylko skrzynie i w nich wszystko rośnie jak szalone. Reszta niestety leży odłogiem, no prawie, bo zrobiliśmy ogrodzenie. I chyba jednak od płotu trzeba było zacząć, a i to też dobra wymówka :))) Ogród - no cóż będzie, kiedyś będzie...
Pozdrowienia z lasu :)
Piękne te Twoje skrzynie na grządki. Mnie się udało zrobić w tym roku jedną taką skrzynię i to nie zbyt równą. Robiłam ją razem z synem i doczekaliśmy się pierwszych ogórków w tym roku na takiej - właśnie - podwyższonej grządce !
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń