czwartek, 8 września 2016

Łąka

Banalne i wyświechtane stwierdzenia -  "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło " czy też  "każdy kij ma dwa końce", jak również inne podobne, znalazły potwierdzenie podczas mojej ponad trzymiesięcznej walki z chorobą koziołka Grachosa.
Po pierwsze codzienne ranne i wieczorne ścinanie trawy - ręczne, za pomocą nożyc, przyczyniło się do zmniejszenia rozmiaru - mojego oczywiście. Gimnastyka trwająca po pół godziny minimum, a często dłużej i częściej,  również znacznie polepszyła moją kondycję. Grachos zajadał świeżą trawę, a ja odczułam pozytywny efekt tego "poświęcenia".
Druga znacznie ciekawsza sprawa, to obserwacje łąki z poziomu kolan. Ileż tam życia i walki, jakie bogactwo form i kolorów. Można by  położyć się na kocu, tak jak w dzieciństwie i podglądać godzinami... 
Zupełnym jednak zaskoczeniem była taka oto straszno-piękna modliszka.




Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, bo nawet nie przypuszczałam, że można ją spotkać w Polsce. A tu proszę - oto jest na mojej łące ! 
Za kilka dni jakby na potwierdzenie faktu, że to jednak nie były omamy, modliszka pokazała się jeszcze raz - wieczorem siedziała sobie na firance.

Modliszka zwyczajna

Te oczy  ;)

Oprócz modliszki wypatrzyłam wiele ciekawych osobników i jak to wśród dyletantów bywa - nie wiem czy rzadkich, czy pospolitych.  Z pewnością pięknych.
Nie napiszę o owadach nic ciekawego, bo to przecież wymaga wiedzy, a entomologiem już nie zostanę...
Jednak takiego zwykłego "oglądacza" jak ja, zadziwia niezwykłe bogactwo owadziego świata.
I cieszy spotkanie oko w oko z modliszką.


Tygrzyk paskowany

Jak również z baldurkiem ;)

Baldurek pręgowany
Ważka płaskobrzucha - samiec





Niedźwiedziówka kaja

Pasikonik ???


Ciekawe jak wyglądam w jego oczach





10 komentarzy:

  1. jakie piękne zdjęcia !!! a koziołek jak się czuje ?
    buziole :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję :)
    Grachos niestety nie żyje - 10 sierpnia przeniósł się na inną, pewnie piękniejszą łąkę.
    Pozdrowienia :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andziu przytulam :** U mnie też smutno - moja Matylda kochana odeszła..

      Usuń
  3. Oj ... :(
    Wspólczuję i podziwiam opiekunkę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      Smutno mi, że ten wysiłek nie dał efektu. Chociaż nie do końca - dał trzy miesiące życia. To dużo ? Mało ?
      Trzeba by zapytać Grachosa ;))

      Serdeczne pozdrowienia :)))

      Usuń
  4. Widać, że to nie tylko przycinanie trawy było, ale dłuższe posiedzenie na tej łące i przyglądanie się temu światu z bardzo bliska. Piękne ujęcia !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)
      Rzeczywiście nieraz rzucałam nożyce i biegłam po aparat, bo coś wyskoczyło z trawy albo siedziało pod listkiem. Te odkrycia i szukanie dobrego ujęcia sprawiały, że zapominałam ( na chwilę ) po co siedzę w tej trawie ;)
      Pozdrawiam :-)

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń